Koniec przerwy...
Dłuuugo nie pisałam (tzn jak na mnie;))...Wczoraj mój piesek skręcił mi nadgarstek, więc teraz z jedną ręką obandażowaną próbuję opanować klawiaturę. Ostatnio Andrzej się odzywał, próbował namówić mnie na jeszcze jedno spotkanie, ale ja byłam silna i się nie ugięłam w wyniku czego siedzę w domu, pochłaniam jakieś ogromne tomiska historyczne i nie tylko i piszę...Piszę książkę zarzuconą zeszłego roku, piszę dawno planowane opowiadanie...A szczerze mówiąc przeszła bym się gdzieś w jakimś miłym towarzystwie, a że on się do takiego nie zalicza więc jestem skazana na siebie...
Pomyślałam, że pójdę nad jeziorko...skoro pogoda się nie chce ugiąć i straszy tym upałem to ja się ugnę i pójdę popływać...Jeszcze nie wiem jak mój plan wypali, ale mam nadzieje ze bede sama i zadnemu facetowi nie przyjdzie znowu do głowy żeby do mnie podchodzic...No coż...mam dosyć płci przeciwnej (bo że brzydkiej to nie powiem;))...
Odezwał się do mnie mój były...Zdziwienie moje było wielkie bo nie rozmawialiśmy ze sobą od zerwania, a on tak po prostu się odzywa...Nie dosyc, że skrzywdził mnie tak, że przez kila miesiecy nie wychodziłam z domu tylko myślałam o nim to jeszcze przez te kila miesiecy kiedy ja czekałam on nie raczył się odezwać...a teraz kiedy ja nadal coś do niego czuję...nie wiem czy to sentyment czy jeszcze miłość...zobaczymy jak to się dalej potoczy...ale wiem napewno że nie ma nikogo...
"Jedyny mój, to zaledwie kilka dni, a ja nie mieszcze łez, zagryzam wargi(...) wyczuwam, wyczuwam Cie w zapachu ubrań, a niebo znowu na głowę spada mi, nadziei coraz mniej na Słońce. A te dni ciszy, które dzielą nas podpowiadaja mi złe obrazy"