Skłonność do...kłopotów;)
I znowu się w coś wplątałam. ja mam do tego talent (jeżeli w ogóle można się tym szczycić).
Wdałam się w romans z zajętym facetem. I nie chodzi tu nawet o jakieś zasady, bo te w wakacje można nagiąć albo złamać, ale chodzi o moje postanowienie..już nigdy więcej flirtów. Tiaa...Ja już chyba jestem uzależniona od nowych znajomości...od flirtów,heh...miłość jak narkotyk;) Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie skomplikowała sobie życia (przecież nie może być nudno)...a skomplikowałam sobie je, bo wdałam się w romans z zajętym kolegą Pana Truskawkowego...
Dziś, jak co dzień, miałam iść nad jeziorko. Miał być Pan Truskawkowy ze swoją dziewczyną i jego kolega ze swoją wybranką (heh)... Zostałam zaproszona jako grzeczna koleżanka...i poimformowana co mi wolno, a co nie...hmmm "żadnych czułości i delikatnie"... Nie poszłam...I nie chodzi tu nawet o konieczność ukrywania się, bo chętnie sprawdziłabym moje umiejętności aktorskie...Ja zwyczajnie stchórzyłam. Może bałam się, że nie podołam wyzwaniu, a może obawiałam się widoku dwóch "moich"(?) mężczyzn w objęciach innych kobiet. tak czy inaczej nie potrafię zerwać z tą sytuacją...zawsze lubiłam czuć adrenalinę...
I dobrze...może w moim szaleństwie jest metoda??
Dodaj komentarz