Jak dziecko
Hehhe jestem jak dziecko...dzisiaj stwierdzilam ze pojde nad jeziorko wczesniej...bo przeciez on mial tam byc...wiec sobie ulozylam plan...pojde tak ok 11, 2 godzinki sie pieknie opale i nabiore kolorku, a potem przyjdzie ON...Niestety jak zwykle moje plany sie pokomplikowaly( chyba przestane planowac:)). Mialam ogolic nogi (no bo jak ja bym sie pokazala przed moim idealem), ugotowac ryz na obiad, isc z psem na spacer i wyruszyc nad jeziorko...Chcac zaoszczedzic troche czasu stwierdzilam ze jak ryz bedzie sie gotowac to ogole nogi...hmmmm....ryż spalony, dymowa w calym domu, garnek do wyrzucenia, dwa zaciecia na nogach...heh i tak chcac zaoszczedzic czas nad jeziorkiem bylam ok 16;) Po drodze spotkalam jego rodzinke, wiec zanim doszlam na miejsce przezylam konflikt wewnetrzny czy on jest?? a jak jest to czy sam?? A jak sam to dlaczego oni wracaja?? I z takimi obawami doszlam na plaze gdzie w calej okazalosci na kocu lezal ON;D Wygladal bosko (to grzech zawsze tak bosko wygladac);D...poznalam jego rodzinke, z ktora stoczylismy intensywny mecz siatkowki wodnej...skonczylo sie na zlamanym paznokciu, zdobytym nr telefonu (on wzial moj pierwszy zeby nie bylo;) i cudownym humorku;)
Wracajac do domu zaczelam sie zastanawiac nad ostatnimi 2 tygodniami mojego zycia i doszlam do wniosku, ze nie zamienilam wiecej jak 2 zdania z dziewczyna...Taaakk....caly czas spedzalam z facetami...i doszlam do wniosku, ze mam dosyc wszystkiego, co zawiera meski pierwiastek...przeszlo mi jak na spacerku z psem spotkalam mojego Ksiecia z bajki...allleee on to wyjatek;D 100% mezczyzny w mezczyznie;D
ahh.. zazdroszcze Ci:)
Dodaj komentarz