I dlaczego jest mi tak zle??
Uczynilam swoja powinnosc...tiaa ale dlaczego jest mi tak zle...?? Wcale nie chcialam zeby to tak wygladalo...W momencie kiedy podczas rozmowy bylam oschla i cieta w rzeczywistosci pierwszy raz w zyciu plakalam...Bylo mi zle jak widzialam jego bezradnosc...jego nie umiejetnosc podejmowania decyzji...Skonczylam to...znowu ja:( Ale nie moglam inaczej...On mnie nie kocha...meczyl by sie przy mnie, a ja jak taka dobra wrozka bym to wszystko znosila...do czasu...
Gdybysmy zostali przyjaciolmi to byloby tak jak do tej pory...On nie mialby zobowiazan, a jak by mial ochote to znowu poudawalibysmy szczesliwa parke pozostajac jednak tylko przyjaciolmi...bez zobowiazan...
Juz mialam tego dosyc...chcialam sie komus wyplakac i wyzalic...ale komu?? Jemu??...Nigdy wczesniej nie plakalam...moze dlatego ze rodzice od dziecka powtarzali mi ze mam nie plakac bo to nic nie da...I nie plakalam... Tłumilam w sobie bol i negatywne emocje, az do wczoraj...Poplakalam sie jak dziecko i plakalam cala noc...az zabraklo mi lez...Czy mi ulzylo?? Niee...teraz czuje sie jeszcze gorzej...Mam wyrzuty sumienia i szlag mnie trafia ze to sie skonczylo...Jest mi po prostu bardzo bardzo zle...bez niego;(
Sloneczko prosze Cie nie zamartwiaj sie tak, wyplacz sie jesli chcesz jeszcze, otrzyj łzy i popatrz jaki piekny swiat za oknem. Wiem ze łatwo mowic, tez to przeszlam.
bedzie dobrze... mi lzy pomagaja.. moze dlatego, ze ja od dziecka z najmniejszym powodem szlam w kat i ryczalam.. ktos krzyknie na mnie ostrzej i juz lzy cisna sie do oczu... ehh...
:*
Dodaj komentarz